Temat Mateusza Grzesiaka, a raczej prawdy na temat tego człowieka, ostatnio cieszy się sporym zainteresowaniem. W połowie lutego 2013 roku, rozgrzebałem kupę, i zaczęło mocno śmierdzieć. Mateusz próbował przykryć cały zbiornik łajna, za pomocą chusteczki. Jednak jak wiecie, to po prostu nie działa. Człowiek który, uważa się za misjonarza, i osobę która jest tu dla ludzi, po to aby niby ludziom pomagać, usunął mnie z zamkniętej grupy na facebooku “Praktyk NLP”, gdyż nie podobały mu się niewygodne pytania jakie zacząłem zadawać, oraz nie podobało mu się, to co piszę na jego temat. Nie było mowy o dialogu, gdyż bał się o swój ‘image’. Chciał szybko załatwić sprawę, szybko posprzątać, i wszystko zatuszować.
Jak Mateusz Grzesiak, strzelił sobie w piętę.
Nieomylny Mateusz – bo za takiego się uważa, zrobił jednak potężny błąd, którego będzie jeszcze długo żałował. Nie wziął pod uwagę tego, że są ludzie którzy wiedzą co robią, kiedy wchodzą na pewne tematy. Nie wziął pod uwagę, że nie byłem tam sam, oraz tego że w grupie która liczy zaledwie 350 osób, znajdą się tacy którzy to zauważą, i pociągną temat dalej. Pierwsza odezwała się moja dobra znajoma, którą sam osobiście, wysłałem na praktyka do GRMG, w zeszłym roku. Zapytała o co chodzi, dlaczego zostałem usunięty. Mateusz zaczął się zasłaniać, swoją pseudo-profesjonalną gadką, napisał że powinna zmienić sobie przekonania, na jego temat – tak dokładnie napisał, nie odpowiadał na pytania, nie powiedział nic konkretnego – próbował się wymigać, obracając kota ogonem. Przekaz był wyraźny: “nie zgadzasz się z wielkim guru, trenerem Mateuszem Grzesiakiem, to zmień swoje przekonania, i zgódź się”, “Nie zadawaj niewygodnych pytań, bo mistrz, ma zawsze rację, i sobie nie życzy, aby ktoś, podważał jego autorytet”. Dalej zaczęło się poniżanie Cezarego – czyli mnie, zostałem wsadzony w ramy schizofreników, czy bandytów którzy poniżali, i bluźnili na jego byłą żonę. Wiedział doskonale, że byłem w ciężkiej sytuacji życiowej, ponieważ już wcześniej do niego pisałem, nawet o coaching. Przez przypadek, się zrobiła mała wojna na grupie, zaczęło się na dobre… Zaczęli się za mną wstawiać praktycy, oraz trenerzy. Grupa się podzieliła na dwie części, zwolennicy i przeciwnicy. Stworzyła się zamknięta prywatna dyskusja, gdzie wyjaśniłem swój punkt widzenia. Pozostałe informacje muszę zachować dla siebie.
Moja historia.
Od 2006 roku zacząłem moją przygodę na grupie GRMG, jeszcze pod nazwą NLP Polska. Zwabiony pięknym opisem na głównej stronie, pełen zapału i chęci do zmiany własnego życia, ciężko zbierałem pieniądze, pożyczyłem od mojej dziewczyny, matki, i chyba nawet z banku (wiadomo: szkolenie jest sporym kosztem, dojazd, wyżywienie, nocleg w Warszawie, trochę pieniędzy było potrzebne). Aktualnie samo szkolenie – ok 8100 PLN.
Pojechałem pełen nadziei, na lepsze jutro.
Gdybym powiedział że nic się nie nauczyłem to było by okropne kłamstwo, nauczyłem się wiele, wprowadzałem w życie, ćwiczyłem wiedzę itp. Jednak od początku mi coś nie pasowało, cały czas miałem to uczucie niespójności że coś tu jest nie tak, coś nie trzyma się kupy. Niby wszystko tak pięknie, tak ładnie, a jednak coś mi tu nie gra. Podczas szkolenia w sprytny sposób, zostało to przykryte, przez prowadzącego. Moje życie nagle zaczęło się kręcić wokół tego człowieka. Na szkoleniu że mówił, że to nie on nam pomaga, tylko sami sobie pomagamy, oraz wiele innych tego typu bajerów. Jednak nie do końca czułem się sobą. Po szkoleniu moim marzeniem życiowym było uzbierać, tyle pieniędzy żebym mógł wysłać na praktyka całą moją rodzinę, i znajomych, żebyśmy wszyscy mogli być szczęśliwi…
A przecież, sam miałem się nauczyć im pomagać…
…
Pierwsze problemy, niespójności, niedotrzymane zobowiązania, oraz nieudane próby dialogu.
Gdy czytałem ten piękny opis szkolenia Praktyk NLP z Mateusze Grzesiakiem, wtedy było napisane że każdy kursant, dostaje trzy maile do Mateusza po szkoleniu. Pomyślałem że to super okazja, szczególnie że jak patrzyłem na cennik, to trzy maile kosztowały prawie tyle samo co szkolenie, więc pomyślałem że to będzie o wiele lepsza opcja, niż wykupowanie samych maili (tu już byłem zbity z tropu – co jest dosyć ciekawym zagraniem, marketingowym, pod warunkiem że osoba ma zamiar dotrzymać słowa).
Pod koniec szkolenia, po transach, i w ogóle, w nastroju pełnej euforii, Mateusz powiedział, że to nie jest tak że są trzy maile, że po prostu jak mam(y) sprawę, to żeby po prostu pisać, a on jest do dyspozycji… Piszcie na forum.
Długi czas nie pisałem, nie było terminu wygaśnięcia owych maili, więc pomyślałem że wykorzystam to później, a puki co spróbuję użyć metodologi której nauczyłem się na szkoleniu.
Żeby nie przeciągać, powiem tylko tyle, że próbowałem później się z Mateuszem kontaktować, oprócz tego, może z dwa lub trzy razy wymienialiśmy się zdaniami, w postach na forum. Bardzo mi się już wtedy nie spodobało, jak się z tym obnosi, że jest go stać na lepsze jedzenie, na lepsze kosmetyki, od innych. Gdy mu zwróciłem uwagę na to, Mateusz się bardzo obruszył.
Próbowałem pisać do Mateusza o swoich problemach, i obawach, najpierw na forum, jednak nigdy nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Pierwsze konwersacje (i prawie ostatnie), na FB zacząłem 25.4.2012 a więc mniej niż rok temu, chciałem porozmawiać, jak człowiek z człowiekiem, szczególnie że, jak mówi stare Polskie powiedzenie, ‘należało mi się to jak psu – buda’. Zapłaciłem, było napisane, nigdy nie skorzystałem, więc dalej twierdzę że miałem prawo do niego pisać, i miałem prawo spodziewać się sensownej odpowiedzi, która rzeczywiście mi pomoże – jednak do tej pory, takiej odpowiedzi nie dostałem. Odpowiedź jaką uzyskałem, była na zasadzie: znajdź trzy potwierdzenia dlaczego to jest prawdą, i trzy dlaczego to nie jest prawdą – oczywiście to zrobiłem, jednak nie pomogło, mi rozwiązać problemu, jaki miałem.
Problem z którym się męczyłem 6 lat, jak się ostatnio okazało, był tak błahy, że do tej pory się z tego śmieję, jak biegałem szukając pomocy za wielkim guru, straciłem tyle czasu wierząc w bajki, jaki zostały mi wciśnięte.
Co mnie zmusiło, do napisania tego bloga.
Przez ok 6 lat trzymałem to wszystko w sobie, wszystkie niespójności jakie widziałem w jego zachowaniu, jakoś sobie tłumaczyłem. Wchodziłem co jakiś czas na forum, opisując swoje problemy, i szukając pomocy, za każdym razem ktoś mi coś tam dawał, dziękowałem, ‘wychodziłem’ z forum i próbowałem stosować to w życiu, po kilku miesiącach gdy znowu się ‘budziłem’ z tego wszystkiego, orientowałem się że nic się nie zmieniło, wracałem na forum i zaczynałem od nowa. Oprócz tego, cały czas dawałem od siebie, wiele cennych informacji, zupełnie za darmo, pomagając innym w ich problemach, jednak ciągle kręcąc się w kółko z własnym życiem…
Gdy znajoma o której wspominałem, wróciła ze szkolenia,opowiadała że, że ludzie z ekipy grmg, podczas praktyka chwalili się tym, że wchodzą, na forum do działu “rozwiązywania problemów” i się, po prostu nabijają z tego co ludzie wypisują. To był nóż w plecy…
Totalny brak profesjonalizmu, oraz etyki zawodowej…
Pęknięcia w tamie która to wszystko trzymała, stawały się coraz większe, i tama w końcu puściła. Zacząłem zauważać te wszystkie rzeczy, zrozumiałem co tu się dzieje, oraz to kim na prawdę jest Mateusz Grzesiak
Moje życie totalnie straciło sens, nic się nie trzymało kupy, wszystko zaczęło się sypać jak domek z kart.
Zrobiłem to co zacząłem już opisywać wyżej, wszedłem na zamkniętą grupę praktyk NLP, o której wspominałem, i będąc wściekłym, po prostu na granicy wytrzymałości, zacząłem z siebie wyrzucać pewne rzeczy. Nie zrobiłem tego w miły sposób, ale również odbyło się bez bluzgów, czy przekleństw. Jedyne przekleństwo jakie użyłem, to że nie będę już lizał ‘dupy’. Byłem przekonany że Mateusz Grzesiak, osoba która uczy, o wychodzeniu ponad ego, o przyjmowaniu feedbacku, zastosuje w praktyce to o czym mówi:
-wyciągnie feedback z tego co napisałem,
-znajdzie trzy powody dla których, to jest prawda,
-znajdzie trzy powody dla których, to nie jest prawdą,
-i jak ktoś to mądrze napisał, “naprawi jego życie, i stanie się przykładem dla innych”
Jednak zachowaniem pokazał, z jakiej gliny jest ulepiony. Bał się konfrontacji. Bał się, bo zacząłem wyciągać prawdę, to co mówiłem, go bolało, trafiałem w czułe punkty, wyciągając na światło to czego, nie chciał.
Mateusz Grzesiak swoim zachowaniem, tylko potwierdził że to co mówię jest prawdą od której sam ucieka, że to są jego największe cienie, z którymi sobie nie radzi, że to co pokazuje, to sprytnie zakamuflowany plan, na to żeby manipulować ludźmi, owijać sobie ich w okół palca, i jak pijawka wysysać tyle ile się tylko da.
Pewnie jesteś ciekawy co takiego zabolało ‘mistrza’, aż tak bardzo ???
Cały ten blog będzie temu poświęcony, chciałem napisać tylko jeden artykuł na ten temat, jednak gdy zacząłem pisać. Okazało się że jest tego trochę więcej. Trochę to takie delikatne określenie
Czas aby prawda ujrzała światło dzienne. Chcę aby to wisiało w internecie jako przestroga, chcę zaoszczędzić wielu osobom tego przez co ja przechodziłem, wierząc ślepo w bajki jakie zostały mi wciśnięte do głowy przy pomocy ciężkich technik manipulacji, na spotkaniu grupowym, za własne pieniądze. Zrobię to tak aby każdy to zrozumiał, a przy okazji, osoby które dopiero ‘wchodzą’ w temat, będą miały dostęp do sporej dawki naprawdę darmowej wiedzy.
Zgadzam się z Wami.
Pozostała niezamknięta historia, oczekiwania może nieco wyolbrzymione, ale bądź co bądź jesteśmy zawsze podatni na materiał reklamowy. Czasem z przymrużeniem oka traktujemy reklamy proszku po którym każda plama znika, bo wiemy z autopsji, lub opinii innych jak to jest. Z rozwojem osobistym nie do końca wiemy – to stosunkowo nowy temat.
Niemniej jednak współczuję autorowi artykułu. Wiele rozjuszenia, wiele cierpienia, wiele niedopowiedzeń, które na końcu sugerują, że nie ma zbawicieli na zewnątrz. Ty sam jesteś osobą, która jest w stanie pod twórczym i spójnym wpływem sie zmienić.
Sam trenuję NLP w UK i uważam, że to co się stało ani nie leżało w Twoim zamiarze, ani w zamiarze trenera o którym piszesz. Który trener chce zniszczyć sobie reputację?!
To, że tak się stało powinno być dla Ciebie i dla niego lekcją na przyszłość.
Miałem wrażenie, że liczyłeś na to, że szkolenie Grzesiaka odwali za Ciebie całą robotę – Ty zapłacisz i już nic nie będziesz musiał robić, twoje problemy znikną.
A nie pomyślałeś o tym, że za mocno na początku się napaliłeś na to co się zmieni po szkoleniach u Grzesiaka? Bo czytając wpis miałem wrażenie, że sam chciałeś pomagać po jednym szkoleniu innym osobom – nie uważasz, że to trochę za szybko?
A co do grupy – zakładam, że została ona założona by wymieniać się doświadczeniami związanymi z Praktykiem NLP, a nie by wyrzucać swoje smutki, żale i frustracje? Gdyby każdy pisał o tym czego chce, to z takiej grupy zrobiłoby się śmietnisko (i z tego co opisujesz, to po twoim poście faktycznie tak się stało).