Publikujemy zamknięty już blog – misjonarzmg. cz.2

mg

Na sam początek chciałbym podziękować wszystkim komentującym – daliście mi świetną lekcję Dziękuję.

Z przykrością muszę stwierdzić, że nie mogę opublikować najważniejszych i najmocniejszych rzeczy. Osoby które mają porządne ‘haki’ na MG wolą zostać w cieniu całej sprawy. Oznacza to, że trochę się przeliczyłem jeżeli chodzi o ilość konkretów.

Dzisiaj dam Ci to co mogę, jednak potraktuj to jako moje prywatne spostrzeżenia i opinie. Jeżeli ktoś używa głowy, będzie w stanie zauważyć to w praktyce, jeżeli nie – to trudno. Ja wycofuję się ze strategi pt. przekonam wszystkich jaki naprawdę jest MG, bo nie przekonam wszystkich Na wiele rzeczy nie mam twardych dowodów. Tak samo jak nie mam twardego dowodu na to, że na praktyku w kwietniu , Mateusz kazał w pewnym momencie szkolenia wyłączyć kamery i publicznie zaczął wyciągać problemy klientki z innego kraju. Problemy które zostały mu powierzone w tajemnicy(za grubą kasę), podczas rozmowy w cztery oczy( na prywatnym coachingu)!

Opowiedział o tym ze szczegółami całej grupie ponad pięćdziesięciu osób, podając imię i nazwisko klientki! To że nie mam dowodu, nie znaczy że to nie miało miejsca. Ci co byli mogą to potwierdzić, jednak wątpię aby ktoś miał na tyle jaj. Wątpię też, aby ktoś temu zaprzeczył…

Nie był to jedyny taki przypadek – można mnożyć ich na pęczki. Często bywa tak, że nawet opowiada publicznie o prywatnym coachingu i problemach (powierzonych w sekrecie), kogoś kto siedzi na szkoleniu – a ludziom to nie pasuje.

Chwali się, że zmienia ludzi, że pomaga itp. Jednak mija się z rzeczywistością. W większości przypadków nie ma na tyle kontaktu z klientami, aby móc potwierdzić czy zmiany rzeczywiście zaszły i są trwałe. Gdyby miał kontakt, wiedział by że wiele osób się nie zmieniło i tkwią dalej w tym samym.

[Pojawiło się kilka ciekawych wypowiedzi rozczarowanych klientów pod poprzednimi wpisami, padło trochę konkretów więc zachęcam do lektury]

Sekciarstwo.

Definicja sekty, wg pwn:

(cytuję)

Sekta [łac.], […] współcześnie jako sektę określa się najczęściej nieformalną grupę religijną lub parareligijną o charakterze synkretycznym; charakteryzuje ją zespół cech, często uznawanych za negatywne przez oficjalne instytucje religijne i państwowe, takich jak: autorytarne sprawowanie władzy w sekcie przez jej przywódcę, instrumentalne traktowanie członków sekty przez jej kierownictwo, sprzęgnięcie celów politycznych i ekonomicznych z celami ściśle religijnymi lub parareligijnymi, brak samokrytycyzmu, dążność do całkowitej niezależności od uznanych w społeczeństwie czynników kontroli.

(koniec cytatu)

Definicja ta świetnie określa działalność Grupy Mateusza. Praktycznie wszystkie podpunkty są spełnione. Mateusz odkotwicza stare kotwice i w ich miejsce ‘wkłada siebie’.

Nigdy nie przyznaje się do błędów – do tej pory nikt mi nie pokazał miejsca, gdzie MG by się przyznał do tego, że coś zrobił źle. Jeśli chodzi o politykę – to się dopiero okaże;). Na pozostałe podpunkty również można znaleźć potwierdzenie, jednak nie chcę odbierać wam zabawy. Nie będę nikogo przekonywał. Ludzie którzy mają mózgi przyjrzą się temu bliżej. Ci co są w Grzesiakowej hipnozie – i tak nie uwierzą

 

Narcyzm.

To akurat nie jest żadną tajemnicą. Prawie każdy z kim rozmawiałem nazywał Grzesiaka narcyzem. A dokładnie używali terminu ‘Narcystyczne Zaburzenia Osobowości’. Sam nie jestem w stanie tego lepiej opisać od wikipedii.

(cytuję:)

Kryteria diagnostyczne DSM-IV

  • pretensjonalne poczucie własnego znaczenia (np. wyolbrzymianie osiągnięć i talentów, oczekiwanie bycia uznanym za lepszego bez współmiernych osiągnięć)

  • zaabsorbowanie fantazjami o nieograniczonych sukcesach, władzy, błyskotliwości, pięknie lub idealnej miłości

  • wiara, że jest się kimś “szczególnym” oraz wyjątkowym i że można być w pełni zrozumianym tylko przez innych “szczególnych” ludzi

  • przekonanie, że powinno się zadawać jedynie z ludźmi czy instytucjami o szczególnym bądź wysokim statusie

  • wymaganie nadmiernego podziwu

  • poczucie wyjątkowych uprawnień (entitlement), czyli wygórowane oczekiwania co do szczególnie przychylnego traktowania lub automatycznego podporządkowania się przez innych narzucanym im oczekiwaniom

  • eksploatowanie innych, czyli wykorzystywanie ich do osiągnięcia swych celów

  • brak empatii: niechęć do honorowania lub utożsamiania się z uczuciami i potrzebami innych

  • częsta zazdrość o innych lub przekonanie, że inni są zazdrośni o nas lub zazdroszczą nam

  • okazywanie arogancji i wyniosłych zachowań lub postaw

  • (koniec cytatu)

Tym razem wszystkie w/w podpunkty zostały spełnione. Gratuluję! Test narcystyczny zaliczony na 5+ Cały Mateusz Grzesiak zebrany w jednej diagnozie.

Mateusz na każdym kroku pokazuje swoją lepszość i wyjątkowość oraz to, że jest gdzieś tam na górze, a cała reszta ‘przeciętniaków’(jak to nazwał na ostatnim filmiku promocyjnym) jest na dole. Możesz przestać być ‘przeciętniakiem’ jedynie gdy zainwestujesz w jego firmę. Zdecydowanie przesadza z budowaniem własnego autorytetu. Zanim wyjdzie na scenę, jest anonsowany niemalże jak gwiazda w telewizyjnym show. Ciągle się przechwala – kim on jest. Robi to w bardzo umiejętny sposób – wplatając to w kontekst lub bezpośrednio. Ciągle pokazuje na co jest go stać. Chwali się drogimi gadżetami i nie rozmawia z ‘przeciętniakami’(pomimo, że uczy czegoś odwrotnego). Spora część szkoleń skupia się wokół ‘patrzcie jaki jestem zajebisty’, inna część kręci się wokół reklamowania własnych produktów, a między tym dopiero jest przekazywana wiedza. Wszystko robi wręcz na granicy bezczelności, jednak jest w tym na tyle dobry, że udaje mu się to sprytnie zamaskować.

Wczoraj widziałem się ze znajomym. Który powiedział mi: ‘Nie wiem czy mi się przewidziało, ale czy Grzesiak sam sobie złożył życzenia urodzinowe na FB???’

Przywódcy duchowi, bądź prawdziwi misjonarze z reguły charakteryzują się skromnością. Może się mylę? Proszę mnie poprawić jeśli jestem w błędzie .

Przepych którym Mateusz się otacza, kojarzy mi się bardziej z kościołem katolickim, niż z prawdziwym rozwojem duchowym. Czyli kontrola i wyzysk w imię Boga.

 

Robi odwrotnie do tego co uczy.

Uczy o równości, że każdy jest taki sam. Jednak jest przekonany o byciu kimś lepszym, wyjątkowym i oświeconym. A gdy zejdzie ze sceny, jest po prostu zakochany w sobie.

Jako gwiazda co najwyżej może zrobić sobie zdjęcie z kimś lub dać komuś autograf.

-’Heloooł’! Mówimy o rozwoju osobistym w Polsce! Nie o koncercie Lady Gaga.

Fajny przykład takiego ‘oświecenia’ podała mi ostatnio znajoma. Chodziło o buddystów, którzy kłócą się z katolikami o to która wiara jest lepsza. U Mateusza poziom świadomości jest podobny tylko lepiej zamaskowany.

Mateusz uczy o wychodzeniu ponad ego, o wolności, o byciu prawdziwym sobą. Jednak chyba nigdy nie widziałem osoby z tak mocną maską. Robi to co się sprzedaje, a nie to w co wierzy.

Przypominam, że jego ojciec jest aktorem. Więc wie jak grać kogoś kim nie jest.

‘po co?’

Zgadnij ile/co mu to daje?

 

Czasem nie ma pojęcia o czym mówi – instaluje ograniczenia.

Przykładowo: na pierwszym webinarze. Opowiadał o tym, że email marketing jest już zabytkiem – ‘od tego się odchodzi’. Zapomniał dodać, że po prostu jemu to nie wychodzi. Zainstalował swoje ograniczenia innym – sam w to uwierzyłem. Dopóki ktoś nie zdementował tego, podając konkretne przykłady. Jak ludzie potrafią zarobić bardzo konkretne pieniądze wysyłając kilka maili w konkretnym kierunku. Ci co umieją i potrafią!

Kilka dni później (8.3.2013 godz 10:13) jego bliski pracownik Szymon B. ogłosił na FB, że szuka osób do współpracy przy email marketingu.

Wprowadzanie konkurencji w błąd czy po prostu brak kompetencji w temacie?

Jeśli to drugie, to dlaczego nie zostało to naprawione, skoro sami się tym jednak zainteresowali?

Wymagało by to przyznania się do błędu, a to jak wiesz nie wchodzi w rachubę.

 

Uczy skutecznej komunikacji. Samemu jednak pokazuję patologię w komunikacji.

Preferowana komunikacja jest jednostronna. Potwierdza to w swojej książce kierowanej do ‘nauczycieli’. Uczy w niej autorytarnego stylu, który jest dobry do prowadzenia przemówień. Jednak nie jest to w porządku, na szkoleniu gdzie ludzi uczy jak mają żyć. Gdzie chodzi o bardzo delikatne sprawy – o ludzi uczucia. On po prostu nie pozwala mieć wątpliwości i każe brać to ‘na słowo’. Pytania są zadawane w taki sposób, aby odpowiedź była pod to co mówi (oczywiście ma to dwie strony – jednak może świadczyć o pewnego rodzaju strachu/braku). Potrafi normalnie rozmawiać dopiero wtedy, gdy jest traktowany jak wielki mistrz. Przed którym wszyscy padają na kolana. Nikt nie ma prawa się sprzeciwiać. Z reguły uczestnicy mogą zadawać pytania wtedy, kiedy na to pozwoli. Co jest również sprytnie wkomponowane w przekaz. Jednak stosowanie tego w praktyce sprawia, że nie ma dostępu do tego co naprawdę uczestnicy mają w głowach. Aby to zakryć – używa kolejnych technik.

 

Lepszy od sprzedawców kołder.

Dwa lata przed tym jak poszedłem na praktyka, byłem sprzedawcą.

Pewnego dnia, zwabiony ulotką oraz tym że będzie coś gratis poszedłem na prezentację. Prezentacja odbyła się w ładnym hotelu czterogwiazdkowym. Znajdował się on przy samej plaży w Gdańsku. Była tam piękna sala z wielkimi oknami i pięknymi fałdowanymi firanami. Wszystko sprawiało atmosferę pełnego profesjonalizmu oraz imponowało stylem. Byłem już wtedy sprzedawcą któremu całkiem dobrze szło i znałem już trochę sposobów, aby przekonać klientów do zakupu. Byli ze mną znajomi akwizytorzy, którzy sami potrafili wkręcić ludziom co tylko chcieli. A jednak…

Daliśmy się wkręcić jak małe dzieci. Do tej pory się z tego śmieję że już byłem gotowy brać pożyczkę na 3500 pln, żeby kupić kołdrę – LOL

Moje ‘szczęście’, że nie potrafiłem gospodarować pieniędzmi i po prostu tyle nie miałem. Propozycji pożyczki udało mi się oprzeć – resztkami sił.

Trwało to ok 2 godziny. Z grupy ok 30-40 osób byliśmy jedynymi, którzy tych kołder nie kupili. Chcieliśmy, ale nie mieliśmy jak.

Teraz wyobraź sobie, że ktoś z o wiele lepszymi umiejętnościami perswazji majstrował Ci przy głowie przez osiem dni!!! Mógł robić co mu się tylko podoba. Co potwierdza rzesza zapalonych fanów ‘mistrza’.

 

Odpowiedzialność.

Teraz się odezwie masa zwolenników brania odpowiedzialności za siebie. Jednak kiedy człowiek nie ma wiedzy i umiejętności to jak ma się bronić?

Jeżeli ktoś ma czarny pas karate to zwykła osoba nie ma szans w bijatyce(Zupełnie inną sprawą jest, że mistrz karate nie wykorzystuje umiejętności przeciwko komukolwiek dopóki nie zostanie zmuszony). Po to się jedzie właśnie na takie szkolenie, żeby zdobyć te umiejętności. Prowadzący zdaje sobie z tego sprawę, że ludzie tego nie wiedzą. Po chamsku wykorzystuje swoje dziesięcioletnie doświadczenie. Tacy klienci stają się bardzo łatwym celem. Po prostu nawet nie wiedzą na co mają zwracać uwagę.

Wystarczy spojrzeć na to jak wiele ludzi kupuje dany produkt gdy zobaczy kilkusekundową reklamę w telewizji. Więc tutaj nie do końca działa branie odpowiedzialności za siebie. Trzeba mieć umiejętności, wiedzę i świadomość – czyli to, po co ludzie tam jeżdżą bo tego nie mają.

Wiadomo jest, że są metody wywierania wpływu używane chociażby przez służby tajne, telewizję i reklamy itp. MG sam się chwalił, że niektóre reklamy w TV on tworzy!

Jeżeli mi ktokolwiek powie, że nie da się na niego wywrzeć wpływu to tylko mu pogratuluję ignorancji.

Podsłyszane, zauważone.

Mateusz bardzo dużo mówi i umiejętnie się przechwala.

Praktyka nauczyła mnie, że mówić może każdy, a słowa potrafią zasłonić prawdę. Przy pomocy słów można wywierać wpływ na ludzi i sprawić, aby nie tylko myśleli to co dana osoba chce. Również może nawet spowodować, że ludzie zaczną robić to co dana osoba chce by zrobili. (skrajny przykład – Hitler).

Można umiejętnie wyciągać dane zachowania. Wkładać je w odpowiednie konteksty lub łączyć z odpowiednimi emocjami. Po to, aby pokazać rzecz lub osobę w odpowiednim świetle. Przy pomocy tej techniki można sprawić, że ludzie coś pokochają lub znienawidzą.

Nie jest to tylko moja opinia. Wiele osób po skończonym szkoleniu chciało tam od razu wracać. Mają obraz Mateusza jako kogoś nieomylnego. Jedna dziewczyna mi powiedziała nawet, że traktowała go wręcz jak wszystko wiedzącego boga, który nigdy się nie myli i jest źródłem wszelkiego dobra.

Dopiero gdy człowiek się obudzi z tej hipnozy której został poddany – dopiero wtedy jest w stanie to zauważyć.

Wystarczy spojrzeć na ‘świeżaków’. Dochodzi do tego, że ludzie chcą mu dawać siebie, swój czas, angażować się i pomagać. Pracować zupełnie za free.

On to oczywiście wykorzystuje – potwierdza to ofertami ‘współpracy’ za darmo.

Osobiście mocno się śmieję, kiedy widzę jego ogłoszenia. Nie tak dawno było, że potrzebuje ludzi z biegłą znajomością języka angielskiego. Wysokie wymagania co do umiejętności.

‘Współpraca’ polegała na tym, że tacy ludzie mają przez tydzień czasu pomagać i uczyć uczestników szkolenia.

Teraz uwaga. Zapłatą miała być możliwość uczestnictwa w szkoleniu…

Po co komuś szkolenie z czegoś co już wie? Tym bardziej, że chodzą opinie że angielski w tydzień to lipa! O wiele lepiej i trwalej można się nauczyć chodząc regularnie do szkoły lub biorąc prywatne lekcje.

 

Żona – potrzebna jest po to, aby pokazać potencjalnemu klientowi ‘stabilność’ i ‘lojalność’.

Zastanawia mnie to, że ciągle opowiada o tym jak bardzo kocha swoją żonę.

Jeżeli się kogoś kocha to nie trzeba mówić o tym na prawo i lewo – tak zachowują się nastolatkowie piszący na ławce w parku ‘Tomek i Marysia Forever’ Jednak nie dorosły 33 letni facet. Przypadkowo się dowiedziałem, że wcale nie jest tak kolorowo jak próbuje to przedstawiać. Ma w tym najwyraźniej jakiś cel…

A swoją drogą. Żona była pierwszą niespójnością jakiej się dopatrzyłem. ‘Misjonarz’ był wtedy z Gosią, która swoim zachowaniem pokazywała coś zupełnie odwrotnego do tego co starał się pokazać Mateusz. Skrajnie coś innego. Z jednej strony miałem kolesia który ratował świat, a z drugiej laskę która traktowała wszystkich z buta i miała uczestników w dupie.

Nic do Gosi nie mam – przynajmniej była szczera.

Podobno Iliana na szkoleniu również nie odnosi się do uczestników z szacunkiem. Nawet nie odpowiadała na zwykłe dzień dobry. Według mnie coś tu nie pasuje. Jak ‘dobra’ osoba ‘kochająca ludzi’ może być w bliskiej relacji z kimś, kto w najlepszym przypadku traktuje ludzi jak powietrze.

(Zakładam, że po kilku latach małżeństwa Iliana rozumie Polskie ‘dzień dobry’)

Widziałem wielokrotnie zakochanych. Pewnego razu odwiedziłem parę starszych ludzi. Kiedy zaczęli opowiadać o tym co ich łączy – to zarówno ja, jak i moja znajoma z którą byłem, mieliśmy łzy w oczach – to było niesamowite. Pan o którym mowa, jechał na randkę z Lublina do Poznania na stojąco – bo nie chciał pognieść spodni. Tak bardzo mu zależało na swojej przyszłej żonie, że robił naprawdę niesamowite rzeczy. Nic nie było wstanie mu stanąć na drodze i nie widział innych kobiet. Było to coś co zapamiętam do końca moich dni – coś tak niesamowicie mocnego!

Jeżeli ktoś kogoś mocno kocha, to nie widzi innych osób. Nawet nie zaczyna flirtu. A jednak jak potwierdził to Mateusz na praktyku, flirtował-esemesował sobie z panią redaktor porannego programu telewizyjnego…

Żona jest świetnym posunięciem marketingowym. Przede wszystkim pokazuje potencjalnemu klientowi stabilność. W przypadku np. żony z innego kraju, tworzy pewnego rodzaju połączenie.

Dalszą analizę zostawię jednak Tobie.

Nie twierdzę że w/w to prawda. Może po prostu mi się wydaje, a ludzie którzy go znają lepiej po prostu mnie okłamują. Tylko z drugiej strony… Po co by to mieli robić.

Wbrew temu co może sądzić sam Mateusz lub jego fani. Ten blog jest dla zachowania równowagi. Jest to wyparty cień od którego ucieka sam Mateusz. Wiele osób go szanuje(w tym ja), za prace jaką wykonał. Jednak zbyt wiele osób widzi całe to bagno jakie robi. Są tacy co mówią, że to chyba ostatnia szansa na opamiętanie się. To jest po prostu niezdrowe. Mocno szkodzi – nie tylko jemu, ale również całemu społeczeństwu – Tobie i innym ludziom.

Na koniec tego wpisu

NIGDY NIE BÓJ SIĘ PODWAŻAĆ AUTORYTETÓW. JEŻELI AUTORYTET NIE CHCE BYĆ PODWAŻONY TO ZNACZY, ŻE NIE MA MOCNYCH FUNDAMENTÓW. TO ZNACZY, ŻE SIĘ BOI ALBO MA NIECZYSTE ZAMIARY.

Opublikowałem wszystkie komentarze z wyjątkiem trzech osób.

Jeden – jako jedyny – walnął sześć komentarzy w krótkim czasie. Używając ciekawej lingwistyki, mocno broniąc MG. Podając bodajże cytaty ze strony głównej bądź z fb. Twierdził, że Mateusz się wcale nie chwalił, że wyszkolił tysiące praktyków.

Ostatnio się pojawiła również próba zastraszenia.

No i jeszcze jeden to były bluzgi. Poza tym opublikowałem wszystkie.

Dominik Waloryszak, rozpoczął ciekawą rozmowę na facebook’u  – można tam również otwarcie podyskutować.

Edit: Dyskusja dotycząca wpisu który właśnie czytasz jest TUTAJ

Myślę, że wypunktowałem to co najważniejsze. Dla niektórych to wszystko jest oczywiste, inni w to po prostu nie uwierzą. Moim celem było pokazanie prawdy lub jak ktoś woli ‘ciemnej strony’. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie ochronię wszystkich. Jeżeli ktoś nadal będzie miał ochotę iść i poddawać się praniu mózgu – zrobi to na własną odpowiedzialność. Ja jednak czuję się jak by mój obowiązek wobec Mateusza Grzesiaka został spełniony. Wiem o tym, że na szkoleniach Mateusz będzie starał się to wszystko obrócić. Jak wspominałem, już się pojawiły groźby w komentarzach – oczywiście bez prawdziwych nazwisk.

Jeżeli ludzie mają rację i kolo jest rzeczywiście jest takim tłukiem do którego nic nie dociera. To prawdopodobnie stanie się jeszcze bardziej wyrafinowany w tej grze, której ceną są głowy i kieszenie innych ludzi. Masz wolną wolę, więc decyduj czy warto ryzykować czy też może wybrać innego nauczyciela. Który da Ci tą samą wiedzę plus etykę zawodową oraz prawdziwe indywidualne traktowanie – za dużo mniejszą cenę.

Jeżeli kiedyś zauważę, że coś się ruszyło, wrócę tu i napiszę o tym

Ja puki co dziękuję. Ten blog będzie powoli rozwijany. Wpisy będą nieregularne. Wolę ten sam czas poświęcić na rzeczy, które mi sprawiają radość. Kolejne wpisy zależą od tego co będzie się działo. Oraz w największej mierze od samego Mateusza. Puki co, nie wypowiedział się oficjalnie w tym temacie – próbuje przemilczeć sprawę zasłaniając się tym, że nie będzie spełniał oczekiwań innych ludzi wobec siebie.

Zauważyłem, że jego technika polega na tym, że przemilcza wszystko co jest prawdą. Znajduje jakąś pierdołę do której może się przyczepić i próbuje na tym jechać.

Zapraszam również na blog GURUNLP. Jest to sarkastyczny czarny humor – nic więcej!

Na blogu nie ma przypadkowych tekstów ani przypadkowych zdjęć. Również celowo, poziom strony jest żenująco niski. Jest to satyryczna analogia do tego co robi i mówi ‘guru’. Ci co go znają będą się świetnie bawić. Ci którzy go nie znają, zobaczą jego osobę przedstawioną w dobitny sposób.