W jaki sposób Grzesiak i inni budują swój autorytet?
Niby przypadkowo wspomina egzotyczne miejsca w których był, presuponuje różne sytuację. Czyli mówi np.:
Gdy w Burkina Faso spotkałem się z Johnem Grinderem na kawie i John pytał się mnie jak bym sobie poradził z ‚ciężkim uczestnikiem’ ?
– presuponuje tym samym że bywa w egzotycznych miejscach, że ma przyjaciół ‚na szczycie’, można również wywnioskować, że sam jest na tym samym poziomie lub nawet wyżej niż jeden z twórców NLP – w końcu to John pytał jego o zdanie, nie odwrotnie.
Podświadomość to łyka, podczas gdy świadomy umysł skupia się na tym jak bajkopisarz rzekomo odpowiedział Johnowi na jego pytanie. To jak to zrobił nie ma żadnego znaczenia – ważne jest to, co zostało zaaplikowane pod spodem.
Kolejnym sposobem na budowanie podziwu w oczach kursantów jest pokazywanie własnych pseudo nadprzyrodzonych umiejętności, których większość z nas nie jest w stanie zweryfikować. MG opowiada np. o tym jak tworzą się prądy energetyczne nad głowami ludzi, sugerując w ten sposób, że potrafi je dostrzegać. Jest to sztuczka godna iluzjonisty. Robi to po to, aby wytworzyć w umysłach ludzi podziw, a docelowo obraz wzoru do naśladowania. Maluje siebie jako nieomylnego i nie pozwala mieć co do tego żadnych wątpliwości. W taki sposób właśnie postrzegają go jego wierni fani, zaślepieni na jakiekolwiek słowa krytyki wobec własnego ‚mistrza’. Wiem, bo zarówno ja, jak i inne osoby szkolące się niegdyś u Grzesiaka, mieliśmy dokładnie ten sam obraz w głowach – super-nieomylny-guru.
Ciągle jeszcze możemy obserwować osoby takie jak Krzysztof Gonia – które po prostu nie potrafią dostrzec zgnilizny kryjącej się za pięknym obrazem, który został namalowany w ich głowie – żadne argumenty do nich nie trafiają. Są oni ‚żołnierzami’ Grzesiaka wystawiani po to, by bronić jego imienia, co zresztą usilnie próbują robić w każdej dyskusji na jego temat.
To, że Grzesiak sam się publicznie nie wypowiada w miejscach, w których nie może cenzurować niewygodnych wypowiedzi – nie jest już tajemnicą. Dla wielu osób nie jest również niczym nowym fakt, że ma on swoich zwiadowców – donosicieli i żołnierzy gotowych poświęcić własne dobre imię po to, by bronić swojego pana.
Widzenie aury, czy inne tego typu umiejętności są prawdopodobnie możliwe – nie wiem, bo sam nie mogę tego zweryfikować. Nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć. Jednak jest to również stary jak świat trik wykorzystywany do wywierania wpływu i budowy autorytetu. Jeżeli ktoś zacznie Ci opowiadać kiedyś o swoich nadprzyrodzonych możliwościach to przyjrzyj mu się uważnie, czy przypadkiem nie ma jakiś ukrytych zamiarów. Każdy może powiedzieć, że ma taką umiejętność i sprawić przez to, że inni widzą go jako osobę z nadprzyrodzonymi mocami. Każdy może powiedzieć, że ma kontakt z bytami z siódmego wymiaru…
Nie neguję tego, że to jest możliwe – nie mam takiego doświadczenia. Chcę abyś nauczył się dozy ostrożności – bo nic Cię lepiej nie obroni przed oszustwem niż samoświadomość i trzeźwa analiza. Jeżeli interesuje Cię temat rozmowy z istotami siedmiowymiarowymi to samemu zacznij go zagłębiać i rozwijać się w tym kierunku. Nie bierz nic na słowo, ale zdobądź własne doświadczenie – wtedy dopiero będziesz wiedział, co jest możliwe, a co nie jest.
Gdy zaczynałem przygodę z rozwojem szukałem odpowiedzi na własne pytania. Po to, by usprawnić własną życiową ścieżkę. Byłem pewien że skoro ktoś się wypowiada w danym temacie to znaczy, że wie, co mówi. Myślałem, że wypowiadają się ludzie mądrzy i doświadczeni. Tak mi podpowiadała logika.
Jednak dzisiaj książkę może wydać niemalże każdy, tak samo każdy może założyć stronę internetową, na której będzie obiecywał cuda. Warto mieć to na uwadze i nauczyć się trochę sceptycyzmu.
Kiedy następnym razem usłyszysz, że ktoś jest autorem X książek, lub założycielem Y firmy/stowarzyszenia – w pierwszej kolejności sprawdź czym są owe osiągnięcia. To nic innego jak budowanie autorytetu (co jest podstawą transu hipnotycznego). Osoba z autorytetem to ktoś, kto z definicji cieszy się zaufaniem, jest prawdomówny, bezstronny , profesjonalny. Jeżeli ktoś jest autorytetem w danej dziedzinie to często podchodzi się bezkrytycznie do tego, co mówi (lekarze o zdrowiu, prawnicy o prawie, księża o kontaktach z bogiem itd.). Wejście w ramy autorytetu jest zatem strzałem w dziesiątkę, jeżeli chcesz przekonać kogoś do własnych racji.
Umysł zakłada, że skoro dana osoba wydała książkę na jakiś temat to znaczy, że wie o czym mówi – jednak jest to zwykła halucynacja. Wystarczy założyć garnitur, być pewnym siebie i można robić kontrolę w biedronce dla jaj – wiem, bo sam to kiedyś robiłem. A jeżeli uda mi się znaleźć zaginioną płytę z nagraniem – to opublikuję wideo z tego jak managerka biegała obok mnie i kumpla, tłumacząc się dlaczego ‚cenówka’ z Whisky nie jest zdjęta, lub dlaczego nie ma kiślu cytrynowego…
Kiedy zostaliśmy zapytani o to kim jesteśmy legitymowaliśmy się identyfikatorami bez imienia i nazwiska, przeznaczonymi dla ‚nowych’, z wielkim napisem „przepraszam uczę się”.
Mając autorytet w czyiś oczach można praktycznie wszystko …
Ładne, poważnie brzmiące nazwy wcale nie oznaczają, że są to ludzie którzy rzeczywiście odnieśli sukces. Książka wcale nie musi się sprzedawać, a profesjonalnie brzmiąca firma mogła być założona wczoraj. Każdy może iść do urzędu i założyć firmę o dowolnej nazwie.
Zupełnie inną sprawą jest to, jak ta firma funkcjonuje, czy w ogóle funkcjonuje, jakie ma rezultaty, czy klienci są zadowoleni itd.
Już czytałem podobnego bloga sensownie „hejtującego” Grzesiaka. Napisze tak – masz 100% rację odnośnie tego jak buduje ona autorytet, masz 100% rację pisząc o ukrytych założeniach i tym jak Grzesiak zasiewa je w podświadomość innych. Ale chyba nie zdajesz sobie chłopie sprawy że wielu ludziom się to podoba, wielu ludzi to owieczki. Myślisz że jak wyjawisz te mechanizmy (które są znane już od wielu lat – opisywał je chociażby Cialdini) to coś zmienisz, wprowadzisz ludzi na wyższy poziom świadomości? Może nawet potem pobawisz się Freudem i jak ktoś będzie odpalał swoje mechanizmy chroniące ego to mu o nich opiszesz. Dupa blada.
Tak na zakończenie piszesz o założeniach a do cholery jasnej przeanalizowałeś jakie założenia ukryte są w tekście jaki napisałeś? Co ten tekst mówi o Tobie? Co mówią chociażby słowa: „A jeżeli uda mi się znaleźć zaginioną płytę z nagraniem – to opublikuję wideo z tego jak managerka biegała obok mnie i kumpla, tłumacząc się dlaczego ‘cenówka’ z Whisky nie jest zdjęta, lub dlaczego nie ma kiślu cytrynowego…”
Zacznij być mężczyzną który zdobywa zasoby, bierze od życia to co najlepsze a nie chłopczykiem poszukującym akceptacji z misją obnażania jak to inni są kutasami i manipulantami. Może należysz do tego odłamu byłych pasjonatów GRMG i w pewnym momencie uświadomiłeś sobie wiele rzeczy i aby zniwelować w sobie zaangażowanie w iluzję i poczucie bycia zrobionym w chuja zaczynasz jechać po M.G. Nie wiem widziałem już takie zjawiska. W mojej opinii szkoda czasu – lepiej stworzyć swoją własny biznes i rozwijać go wedle własnych wartości i idei. Problem może pojawić się jednak wtedy gdy wzniosłe idee i wysoka moralności nie będzie trafiać do ludzi i produkty się nie sprzedadzą. Oczywiście zawsze jest nisza, zawsze jest podziemie które doceni coś głębszego. Jednak jeśli chcesz zarabiać dużą kasę (a Mózg M.G kasa napędza) to musisz stać się mistrzem tworzenia marzeń, obietnic i bajek które ktoś może spełnić – jeśli będzie zapierdalał i pracował a nie żył tymi obietnicami i marzeniami.
Sam kiedyś byłem na paru szkoleniach u M.G i bardzo szybko przestałem korzystać z jego usług bo uważam go za sekciarza z rozdymanym ego do granic absurdu który chce być przez wszystkich kochany i musi sobie ciągle coś udowadniać. Czytałem ostatnio jego artykuł na jego FB – myślałem że coś się zmieniło – bo on tak zapewniał że się zmienia, przeramowywał różne rzeczy. Gówno się zmieniło. Dalej ma małego ptaka i musi sobie coś udowadniać. Pisze pierdoły i zasiewa tak gówniane założenia że hoho – jak ludzie to kupują – ich wola, ich życie – nic mi do tego i nie mam prawa ich oceniać – jeśli M.G im pomaga lub wydaje im się że im pomaga to luz. Przecież tak samo jest z kościołem. Małe ugrupowanie wierzące w kosmitów to sekta – bo nie mają wielkiego poparcia. No tak demokracja. Skoro kościół przelewaniem ludzkiej krwi zdobył taką władze to ma rację. Ahhh ale mi nie przeszkadzają ludzie chodzący co niedziela do kościoła, nie przeszkadzają mi Ci którzy się modlą i spowiadają. Ich sprawa – jeśli to im pomaga w życiu to spoko. Oczywiście M.G. pod względem plastyki języka, i kreowania marki robi wrażenie. Używa wielu ładnie sformułowanych zdań, ładnej stylistyki itp. Ale nie ważne jak pięknym papierkiem owiniesz gówno to i tak zostanie ono gównem. Oglądałem wiele nagrań M.G i uważam że to takie pierdolenie o szopenie mające na celu budowanie autorytetu i ściąganie na kolejne szkolenia na których dowie się „więcej” a to więcej oznacza więcej pierdolenia i budowania autorytetu.
Szkoda czasu…. ludzie niech sami dojrzewają do myślenia za siebie. M.G pisząc książkę Ty Myśl chyba miał na myśli aby ludzie uznali go za osobę która wie jak należy myśleć i to on im podyktuje jak mają myśleć.